Jakie gatunki można nazwać interesującymi? Jakimi względami przy tym się kierować? Różne mogą być kryteria…
Z pewnością interesującym jest fakt pospolitego występowania gatunku rzadkiego w innych częściach kraju; interesującym jest stwierdzenie gatunku poza Borami Tucholskimi nie spotykanego w kraju lub też obecność gatunków górskich – bardzo rzadkich na niżu; do tej grupy należy też zaliczyć reprezentantów „Czerwonej listy” wraz ze wszystkimi gatunkami chronionymi. Nie można pominąć porostów nie notowanych w Borach od kilkudziesięciu a nawet i ponad 100 lat, a teraz odnalezionych ponownie. Trzeba też uwzględnić gatunki rzadko znajdowane na terenie Europy Środkowej a w Polsce po raz pierwszy stwierdzone właśnie w Borach Tucholskich.
A jak potraktować porost, który na terenie Borów Tucholskich znaleziony został o kilka lat wcześniej zanim w ogóle sam fakt jego istnienia odnotowany został w światowej literaturze naukowej…? Takie dywagacje można by prowadzić dłużej w końcu dojść do wniosku, że co najmniej trzecia część aktualnej lichenoflory Borów Tucholskich to gatunki interesujące, wymagające osobnego omówienia. Przedstawiamy więc kilka spośród nich.
Płucnica niwalna (oskrzelka niwalna)– Cetraria nivalis
Podobno profesor Zygmunt Tobolewski, nieżyjący już jeden z najwybitniejszych polskich lichenologów, po zobaczeniu łanu płucnicy niwalnej w lesie koło Lubni chwycił się za głowę powtarzając w kółko: „To niemożliwe!”.
Trzeba wiedzieć, że profesor był człowiekiem opanowanym i byle co nic nie mogło go zaskoczyć. Skąd zatem takie emocje? Zrozumiemy to wyobrażając sobie taką sytuację: idąc przecinką leśną w okolicach Laski, Rudzkiego Mostu lub koło Rytla zauważymy przemykające między drzewami kierdle kozic. Dowiadujemy się następnie, że obecność tych wysokogórskich ssaków jest tu zjawiskiem zupełnie normalnym.
Taką właśnie „kozicą” wśród porostów jest płucnica niwalna- gatunek wysokogórski, spotykany w najwyższych partiach Tatr, Sudetów i na Babiej Górze. W lesie między Lubnią i Wielem jest porostem pospolitym w kilku oddziałach leśnych i na ich obrzeżu. Skąd tu się wzięła i jaką drogę przebyła?- nie wiemy, możemy tylko snuć różne domysły. Poznać ją łatwo- tworzy żółtawe kępy o średnicy do kilkunastu centymetrów i wysokości 4- 5 cm. Pojedyncze gałązki są spłaszczone, dość kruche (w stanie wysuszonym) i wielokrotnie rozgałęzione. Nie zrywaj, nie niszcz- pożytku i tak żadnego mieć nie będziesz, a tylko uszczuplisz to unikalne środowisko.
Brodaczki (Usnea) i włostki (Bryoria)
Czytając w dzieciństwie opisy puszcz (np. u Karpińskiego) z „brodatymi” wiekowymi drzewami, nie bardzo mogłem sobie te „brody” wyobrazić. Dopiero później poznałem je w Tatrach, Puszczy Knyszyńskiej i – oczywiście- w Borach Tucholskich. Rzeczone brody to brodaczki i włostki. Jedne i drugie tworzą prawie zawsze mniej lub bardziej rozgałęzione krzaczki luźno zwisające na pniach brzóz, rzadziej sosen i innych gatunków drzew. Pojedyncze gałązki tylko u nasady mogą mieć grubość przekraczającą 1 mm; odgałęzienia boczne z reguły są cieńsze. Brodaczki mają najczęściej zabarwienie zielonawe, włostki- szare, brunatnawe lub prawie czarne. W przeciągu ostatnich kilkunastu lat udało się odnaleźć na terenie całych Borów Tucholskich 10 gatunków brodaczek i 6 gatunków włostek. To dużo, ale nie ma pewności, że liczba ta jest jeszcze dzisiaj aktualna. Porosty te bowiem należą do najbardziej wrażliwych na zanieczyszczenia powietrza; na terenie całego kraju stanowią czołówkę gatunków wymierających. Giną w wyniku wzrastającej ilości spalin samochodowych, od nanoszonych nieraz z bardzo odległych źródeł emisji zanieczyszczeń przemysłowych, giną też wraz z wycinanymi drzewami leśnymi i przydrożnymi.
Granicznik płucnik– Loberia pulmonaria
Jeden z największych krajowych porostów nadrzewnych o dużej nawet do 20 cm średnicy, dość sztywnej listkowej plesze. Zabarwienie posiada przeważnie zielonawo- brunatne w różnych odcieniach z charakterystycznymi siateczkowatymi wyniesieniami i pomarszczeniami. Spotykany tu i ówdzie na niżu na korze starych drzew liściastych w dużych kompleksach leśnych. Prace lichenologiczne z XIX wieku donoszą o pospolitym występowaniu granicznika w różnych rejonach Borów Tucholskich. Jego okazałe rozmiary wykluczają przeoczenie, a mimo to informacja 1891 roku jest bodajże ostatnim udokumentowanym potwierdzeniem obecności granicznika w lichenoflorze Borów. Trzeba było 15 lat szczegółowej penetracji różnych zakątków Borów Tucholskich aby w 1991 roku (a więc równo 100 lat później) znaleźć ten porost ponownie. Był to okaz bardzo zniekształcony, na granicy możliwości wegetacyjnych z kilkoma 3- 4 cm średnicy łatkami; rosnący na korze starego omszonego dębu w środku lasu przy brzegu Wdy.
Ten jeden, jedyny okaz gwałtownie wymierającego na terenie całego kraju porostu świadczy o dużej naturalności lasu i wysokich walorach zdrowotnych powietrza. Potwierdzają to inne, również bardzo rzadkie porosty, towarzyszące granicznikowi na tym stanowisku. Należy przypuszczać, że w lasach nad Wdą i Brdą są jeszcze inne miejsca, w których porost ten się zachował.
Czasznik modrozielony– Icmadophila ericetorum
W odróżnieniu od wszystkich wcześniej omawianych porostów- drobiazg zupełny, jeden z niepozornych, niezauważanych „liszajów”, którego swoistą urodę odsłoni dopiero zastosowanie lupy albo mikroskopu stereoskopowego. Drobny, ale o wartości naukowej trudnej do przecenienia. Niech świadczy o tym fakt, że na równi z płucnicą niwalną i jeszcze kilkoma innymi porostami stanowisko czasznika modrozielonego w Borach Tucholskich zostało opisane w odrębnej publikacji naukowej.
Jest gatunkiem górskim, jednak liczba jego stanowisk (chociażby w Tatrach) wyraźnie maleje. Z obszarów niżowych w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat podawany był zaledwie kilka razy. Obecnie zachował się tylko na jednym stanowisku w Puszczy Białowieskiej i- oczywiście- w Borach Tucholskich.
Rośnie sobie na starej, butwiejącej kłodzie świerkowej u brzegu jednego z najpiękniejszych jezior lobeliowych w Zaborskim Parku Krajobrazowym. Wykazuje prawidłową żywotność (mimo że wyraźnie widać niekorzystny wpływ „cofnięcia się” brzegów jeziora- efektu niedoboru opadów w ostatnich latach, tworzy systematycznie owocniki i zachowuje się tak, jakby „u siebie”. Bo też i z pewnością jest „u siebie”- oby jak najdłużej.
Tych kilka zaprezentowanych porostów to zaledwie niewielka część lichenologicznych osobliwości Borów Tucholskich. Ich stanowiska już są, bądź będą w najbliższym czasie, objęte ochroną prawdą na równi z innymi bardzo wartościowymi elementami przyrody Borów.