Mieszkańcy pruskiego Pomorza
Część druga – Boracy (Borowiacy)
Zapraszamy na kolejną wędrówkę po Pomorzu. Pierwsza część artykułu opowiada o Kaszubach, można ją przeczytać tutaj, druga część traktuje o Borowiakach i przytaczamy ją dzisiaj. Przypomnijmy, nieznany z imienia i nazwiska autor, który jak pisze, spędził wiele lat między mieszkańcami Prus, szczegółowo opisuje miejscową ludność.
Artykuł ukazał się w gazecie Nadwiślanin w piątek 13 lutego 1863 r. Czasopismo ukazywało się w latach 1850 – 1866, jako odpowiedź na brak polskojęzycznego pisma o tematyce politycznej w ówczesnej prowincji Prusy Zachodnie.
Relacja, którą dziś publikujemy, mimo słusznego wieku, całkiem niedawno wywołała żywą polemikę wśród kociewskich publicystów – wszystko to przez wzmiankę o Kociewiu, a także o Floriana Ceynowę, któremu przypisano autorstwo artykułu.
Polskojęzyczne materiały etnograficzne o naszym terenie z tego okresu, należą do rzadkości dlatego zachęcamy do zapoznania się z ciekawym spojrzeniem na ówczesnych mieszkańców tej części Pomorza.
Mieszkańcy pruskiego Pomorza
Jeszcze słowo o Kaszubach głębokich, nazywają oni się samymi tylko Kaszubami, bo dalszych nazywają już Polachami.
Warmiacy, mennonici, Kociewiacy
Lud warmijski, znany Kaszubom tylko z kobiet, które bądź to że z przekonania, bądź też że z posłuchu jako nader złe sobie wystawia.
Żuławianie zaś u nich znaczą tyle, co mennonici, z przydomkiem bogaci i dobrzy gospodarze, u których wszystkiego do syta.
Okrąg „Fetrów” około Gniewu z „Kociewiem” około Pelplina znane są reszcie ludu z dobrych gruntów, których właściciele, gburzy, mogą po kilkanaście koni trzymać. Głos śpiewny w zapytaniach różni ich od innych okolic.
Okolicę przy Starogardzie, czyli od Starogardu do Tucholskich Borów nazywają Boracy „Pola” bo w istocie borów i lasów tam nie masz. W Polach, na Kociewiu i Fetrach najwięcej mamy kościołów, jako i na Chełmińskiej (chodzi o ziemię chełmińską – red.), która prócz zmateryalizowania znana jest ludowi zawiślańskiemu z dobrych wiarusów, co głównie przypisać należy, iż tam Nadwiślanin i Przyjaciel Ludu wychodzi; grunt Chełmiński znany jako cieplejszy i urodzajniejszy.
O Mazurach wie się za Wisłą więcej, a to z przysłowa „zły jak mazur” i „mędrszy mazur niż djabeł”, niż o Michałowskiej (chodzi o ziemię michałowską – red.) .
Okolicę od Świecia do Tucholskich Borów nazywają Boracy „Świecką”.
Boracy – Borowiacy
Wreszcie mieszkańcy Tucholskich Borów, które się ciągną od Tucholi aż pod Nowe, a wszerz 7-9 mil i więcej, bo aż po same Kaszuby, są prawie wszyscy rządni, zdrowi i silni, chociaż w przecięciu nieco mniejszego wzrostu niż Kaszubi.
Mowa ich czysto polska, wyjąwszy niektóre germańskie już utarte wyrazy. Przykładne ich trzymanie się w czasie prawyborów, o których kilka charakteryzujących przykładów w Przyjacielu Ludu, jeśli się nie mylę, umieszczono, zjednało im tę samą wziętość, co i Kaszubom.
Grunta ich są w przecięciu liche; nawozi się je mchem borów na mierzwę przerobionym. Największa też część ludności utrzymuje się z borów.
Nikt skrupułu sobie nie robi, zwierzynę w nim ubić, lub też choć cały go wyciąć. Dlatego też jest to po większej części lud przezorny i odważny; wiele przykładów codzienne spostrzeżenia nam dostarczają.
Jakich wyrazów do oznaczenia Niemców używają, nie chcę wyjawiać.
Lud to dobroczynny, gościnny, otwarty bez obłudy, wymówić się nie może, jeśli go o co prosisz. Jak lud w głębokich Kaszubach ciekawym jest nowości sąsiednich, tak ten nowin ze świata; w tej intencyi też jak najchętniej przyjmują podróżnych w gospodę, aby się coś z wielkiego świata od nich dowiedzieć.
Co niedzielę i święto schodzą się zimą do chaty jakiego wpływ mającego męża, których zresztą w każdej wiosce po kilku znajdziesz, a latem przed tegoż dom, aby słuchać z uwagą natężoną opowiadań o dawnych, złotych czasach lub o proroctwach wyjętych z jakiej starej księgi lub za młodu jeszcze od jakiego starca słyszanych.
Piosnek zaś bez liku możesz latem przy pracy i paszy się nasłuchać. Lud to przytem bardzo moralny osobliwie kobiety; kościoły pomimo ich odległości od siebie jednak choć zimą przepełnione bywają. Kaszubów szanują i kochają jako braci, wyrzucają im tylko ich skąpstwo.
Kosznajderia
Za Chojnicami koło Kamienia są Kuchsznajdrzy (Kosznajdrzy – red.), niemcy-katolicy, znani z ostatnich wyborów w Chojnicach, iż nie chcieli się z Polakami porozumieć.
Tych kilka krótko zebranych uwag oparłem na własnych spostrzeżeniach, pisząc pod wpływem wrażeń lat ubiegłych, które wnet wszystkie wśród Kaszubów i Boraków przeżyłem, dlatego też ze stanowiska czysto ludowego me doświadczenia skreśliłem.