Polityka dynastii Sobiesławiców jako źródło współczesnej sytuacji na Pomorzu
Świętopełk był jedynym księciem z dynastii Samborydów na Pomorzu Gdańskiem, który uprawiał świadomie i z powodzeniem politykę czysto pomorską. Po nim dostało się władztwo nad Pomorzem Gdańskim jego starszemu synowi Mestwinowi I, lecz nie od razu, lecz dopiero w drodze wojny domowej, bratobójczej między nim a młodszym jego bratem Warcisławem na Gdańsku i stryjem Samborem na Tczewie- przyjacielem krzyżaków i propagatorem niemieckiej kultury i niemieckiego osadnictwa.
Z tej zawieruchy widać, że albo prawo senioratu było jeszcze w dynastii, rządzącej płynne, nieustabilizowane, albo Świętopełk przed zgonem zarządził minorat, który Mestwin przełamał.
Ta wojna domowa odrazu pozbawiła Pomorze zdobyczy Świętopełkowych i odebrała mu możność prowadzenia samoistnej polityki.
W tej wielkiej opresji – gdyż nawet pewien czas we własnym grodzie Raciążu przesiedział w niewoli – był Mestwin zmuszony szukać oparcia i pomocy u sąsiadów i rozpoczął smutne u ich drzwi dyplomatyczne kołatanie.
I tak razem ze stryjem Raciborzem obiecuje nasamprzód krzyżakom własne Księstwo Świeckie, ziemię Nowską, Tymawę i udział Raciborza, dzisiejsze powiaty lęborski, pucki i wejherowski, ale widocznie bez rezultatu, gdyż z tamtej strony Wisły pomoc nie przybyła.
Wobec tego zawiera z margrabiami Brandenburskimi, Janem, Ottonem i Konradem układ lenny w Arnswalde (r. 1269), mocą którego oddaje im całe swe Księstwo, pod władzę zwierzchnią i odbiera je od nich jako lenno, a ziemię Białogrodzką, przyszłą posesję córki i zięcia, daje im nawet na własność.
Później w roku 1271 ofiaruje im nawet miasto i gród Gdańsk na własność.
Wreszcie wojna domowa wypadła na korzyść Mestwina, a Warcisław i Sambor zostali wyparci z kraju i pozbawieni ich udziałów książęcych.
To zaangażowanie się u marchionów Brandenburskich doprowadziło także do konfliktu z nimi i już w roku 1272 rozgrywa się między nimi walka o Gdańsk, w której niemieccy mieszczanie tak Gdańska, jak Tczewa i ziemianie okolicy jawnie stanęli po stronie marchionów. Mestwin, czując się widocznie za słabym na pokonanie tego niebezpieczeństwa, czyni zwrot ku polityce polsko-pomorskiej i zyskuje sobie pomoc Bolesława Pobożnego, księcia polskiego, oddając mu pod zwierzchnictwo lenne całe swoje księstwo.
Za jego pomocą zdobywa zbuntowany Gdańsk i margrabiów wypiera.
Odtąd idzie już Mestwin stale po linii polsko-pomorskiej polityki. Kujot notuje kilka wypadków orężnych jak i dyplomatycznych, gdzie Pomorze i Wielkopolska nawzajem sobie sekundują.
Ale przyszłość księstwa Mestwinowego była niepewna, zwłaszcza dlatego, że nie miał potomstwa męskiego. Również nie było żyjących Samborydów po mieczu, za to kilkoro pretendentów po kądzieli. Ten sam fakt narażał już jego dziedzictwo na niepewność i czynił je przedmiotem sporu pretendentów. Poza tym wchodziły jeszcze w rachubę nabyte prawa sąsiadów i rozmaite zobowiązania, które Mściwoj podczas wojny domowej, lub przedtem zaciągnął, tak że każdy ze sąsiadów mógł wystąpić z tytułem do spadku. Krzyżacy powołać się mogli na ofertę wyżej wspomnianą i na to, że rzeczywiście roku 1276 Sambor jako wygnaniec zapisał im ziemię Wązką, czyli Gniewską na własność, a Raciborz jako członek ich zakonu zdał im cały swój udział. Marchia i Wielkopolska wystąpić mogły ze swojem prawem zwierzchnictwa lennego, nabytego w poszczególnych układach, a Barnim II Szczeciński miał podobny tytuł na mocy Mściwoja zapisu z roku 1264, uczynionego jeszcze za życia Świętopełka.
Z tego wynika, że wobec tej różnorodności praw cudzych spór o spadek po śmierci Mestwina byłby nieunikniony.
Zdaje się, że z własnej inicjatywy i pod wpływem panów i rycerzy pomorskich, którzy za rządów Mściwoja wyrobili sobie prawo rady i radzenia, książę postanowił sprawę następstwa w swoim księstwie jeszcze za życia uregulować i krajowi i ludności zapewnić spokojną przyszłość. I otóż w roku 1282 uczynił w Kępnie na południu Wielkopolski, pamiętny zapis (donatio inter vivos), mocą którego oddał księstwo swe już za życia w darze Przemysławowi, księciu Wielkopolski. Nie był on obcym, lecz synem ciotki Mściwoja. Że wybór poszedł w tym kierunku, przypisać należy wpływowi i życzeniu panów pomorskich, którzy domagali się księcia słowiańskiego, nie niemieckiego.
Natomiast krewni już nad Odrą i na Rugji ulegli już zupełnie zniemczeniu i konsekwentnie przeprowadzali w swych krajach niemiecką cywilizację z widocznem upośledzeniem elementu tubylczego, pomorskiego.
Już wtenczas odbywała się znaczna emigracja szlachty pomorskiej na terytorium Mściwoja, która uchodziła przed germanizacją i przed czekającą ją degradacją społeczną i prawną w razie w razie pozostania w kraju i trwania przy mowie i zwyczajach ojców.
Ta emigracja, od której niektórzy wywodzą drobną szlachtę kaszubską, osiadłą szczególnie w powiecie bytowskim i lęborskim, musiała wtenczas już znacznie opinię publiczną na Pomorzu Gdańskim urobić na niekorzyść pretendentów niemieckich, lub uległych niemczyźnie. Tej opinii daje wyraz stary dziejopisarz pomorski Bugenhagen, idąc śladem notatki klasztoru w Bukowie: „Przedniejsi panowie widząc, że Mściwoj bezdzietny był, a nie chcąc by im Teutoni panowali, nawet Wisława księcia Rugji, choć był wujem /(mylnie! Był siostrzeńcem) Mściwoja, odrzucali i radzili by o następcy pomyślał, gdyż oświadczyli, że żadnym sposobem nie przyjmą marchiona brandenburskiego, na którego Mściwoj się zgodził, bo czasu drożyzny złotem i srebrem i kosztownemi tkaninami i zapasami zboża od niego był obdarzony, które morzem do Rügenwalde były przywiezione. Że wybór jego nie padł na książąt kujawskich, synów po córce Sambora, tłumaczyć należy niezałatwionym jeszcze sporem rodzinnym i okolicznością, że książęta kujawscy, jako panowie drobnych księstw, nie dawali gwarancji bezpiecznej przyszłości Pomorzu.
Zapis na rzecz Przemysława nazwać można politycznym testamentem Mściwoja. Oto jego zasadnicza treść według tłumaczenia Kujota:
„Aby względem księstwa Pomorskiego wszelką usunąć wątpliwość, która po śmierci naszej u wielu mogłaby powstać, zamierzamy za życia rozporządzić, co w godzinę śmierci śród rozlicznych odkrywań mogłoby zostać pominięte. Stąd po dojrzałym rozważaniu przybyliśmy na to miejsce, aby uczynić za życia niniejszą darowiznę i wszystkiej ludności księstwa naszego, każdemu z osobna i wszem wobec zabezpieczyć niezakłócony, błogi spokój. Zatem My Mściwój z Opatrzności Boskiej Książę Pomorski, obwieszczamy teraźniejszym i przyszłym, że nie zniewoleni przemocą, ani strachem, lecz za własnem i dobrowolnem natchnieniem, za siebie i za swoich następców i dziedziców ukochanemu synaczkowi naszemu Księciu Przemysławowi, z Bożej łaski księciu polskiemu, dajemy, odstępujemy i przekazujemy tytułem prawdziwej i czystej darowizny za życia całe nasze Księstwo Pomorskie z wszelkimi miastami, twierdzami, wsiami, wasalami, kościołami, własnością i panowaniem z posiadłościami uprawionemi i pustemi. I rzeczone Księstwo z wszystkiem powyżej wymienionem postanawiamy w imię tegoż Przemysława posiadać, póki on go w osobiste rządy nie weźmie. Świadkowie ku temu zaproszeni, lub wezwani są Wasyl pomorski Benjamin poznański, Arkembold gnieźnieński wojewodowie, Mikołaj sędzia poznański, brat Pius ze zakonu kaznodziejskiego i wiele innych zakonnych i świeckich”.
Jeszcze za życia Mściwoja składało rycerstwo pomorskie Przemysławowi przysięgę homagialną.
Ten akt Mestwina w Kępnie stanowi najważniejszy tytuł historyczny i prawny Polski do Pomorza i stanowi alfę polityki polsko-pomorskiej. Jeszcze dziś to źródło historyczne i prawne ma swoje znaczenie i ten nakaz moralny, który przemawia z tego testamentu, odgrywa jeszcze dziś w umysłowości nowoczesnego Pomorzanina wybitną rolę.
Czytając dzieło ks. Kujota o historii Prus Królewskich ma się wrażenie, że autor jego przykuty na swej skromnej wiejskiej plebanii piersiową chorobą do fotelu, w trakcie pisania swego dzieła tylko jednej doznał radosnej chwili, gdy właśnie opisywał zbratanie dwóch pokrewnych szczepów, dokonane na podstawie zapisu Mściwoja w Kępnie.
Autor: Jan Karnowski