Plamy na księżycu

(Zanotowane w Starej Rzece)

Kłusownik na księżycu

Wiele, wiele lat temu pewien człowiek z Borów Tucholskich chciał przy jasnym świetle księżyca zakłusować na leśną zwierzynę.
W krótkim czasie zdołał upolować za pomocą potajemnie zakupionej strzelby dorodnego koziołka. Przerzucił go sobie przez plecy i pośpiesznie udał się do domu, gdy wtem drogę zagrodziła mu jakaś ponura, groźna postać.
Przestraszył się kłusownik i rzucił się pędem w boczną drogę, by uciec z lasu do bliskiej już chaty, ale zjawa pojawiła się przed nim powtórnie. Stawała się coraz większa i groźniejsza, wkrótce osiągnęła już niemal wierzchołki najwyższych sosen w puszczy. Duch chwycił kłusownika za kołnierz i rzucił go mocno, aż na księżyc. Ciemne plamy, które widzimy dziś na księżycu, to właśnie złodziej ze zwierzyną na plecach.

Złodziej kapusty

Pewien ubogi rolnik z puszczy, miał na swym podmokłym, torfiastym poletku zasadzone trochę kapusty. Cieszył się bardzo, bo rośliny dobrze się rozwijały. Grządki ogrodzone były płotem, by ochronić kapustę przed leśną zwierzyną.
Pewnej księżycowej nocy przyszedł zły sąsiad i wyciął najpiękniejsze główki. Z barkami obciążonymi kapustą podążał do chaty, gdy wtem księżyc chwycił go i przyciągnął do siebie razem z przywłaszczonym dobrem. Plamy na księżycu to właśnie złodziej z kapustą w ramionach.

Skąpa kobieta

Pewna skąpa kobieta udała się niedzielnego wieczoru do pobliskiego lasu, by ukraść drewno na następny tydzień. Robiła to od wielu lat, jeszcze nikt jej nie nakrył. Była już stara i włosy jej siwiały. Z trudem mogła unieść wiązkę drewna, lecz nie zaniechała niecnego procederu. Owej księżycowej niedzieli uginała się więc pod ciężarem i rzucała najcięższe przekleństwa. W jednym momencie została za karę przeniesiona na księżyc. Siedzi tam po wsze czasy i wyrywa sobie z rozpaczy siwe włosy. Długie nitki babiego lata, unoszące się w powietrzu jesienią, to właśnie jej wyrwane włosy.